Skocz do zawartości

Marcin Przybyłek

🐲 Ater Dracones
  • Liczba zawartości

    48
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8
  • Opinia

    N/D

Zawartość dodana przez Marcin Przybyłek

  1. Dziękuję za wyjaśnienia :). Ciągle niewiele rozumiem :). Spróbujcie się wczuć w sytuację osoby, która nie rozumie podstaw. "Pobrać plik XML skądkolwiek". Dajcie link, by był przykład jednego "skądkolwiek" :). Rzeczywiście używam nietypowej klawiszologii i chętnie nie traciłbym jej za każdym nowym patchem. Ale ciągle nie wiem, jak to zrobić, a rzecz rozbija się o podstawy. Vanter, podałeś przykład pliku XML dotyczącego GameGlassa i coś tam mi się rozjaśniło. Ale ja nie korzystam z GameGlassa. Przydałby mi się "skądkolwiek" plik XML z przykładowym zapisem normalnej klawiszologii... I taka uwaga ogólna. Zauważyłem, że w środowisku Game Armady / Ater Dracones używany jest slang, który nałożony jest na neologizmy Star Citizena. Dla osoby nowej jest to często przeszkoda komunikacyjna. Wy wiecie już bardzo, bardzo dużo. Nowa osoba nie wie nic. Uderza w wielki mur mnóstwa nazw: MobiGlass, Avenger, Origin, Aurora, RSI, CGI, PU, PTU, jest tego mnóstwo. Opanowanie podstawowego języka Star Citizena jest sztuką. Tymczasem w dyskusjach na Discordzie (na przykład) nakładany jest na te neologizmy przez weteranów slang. Nie ma już statku typu Mercury, jest "Rtęć", nie ma Avengera, jest "Pingwin", nie ma Reclaimera, jest "Złomek". Nie należę do ludzi nadmiernie tępych, ale często się zdarza, że czytam Wasze wypowiedzi, nic z nich nie rozumiem, albo domyślam się, że po jakimś czasie wysilania szarych komórek coś bym tam zrozumiał i przestaję czytać. Odbijam się. Obawiam się, że wielu nowicjuszy odczuwa coś podobnego, ale nie komentuje tego głośno, bo nie chce się narazić na śmieszność. Jeśli Game Armada czy Ater Dracones chcą pozyskiwać nowych członków organizacji / fanów strony, powinna zadbać o komunikatywność. Co mógłbym (ewentualnie) poradzić: 1. Jeśli to możliwe, nie używać skrótów (naprawdę nie oszczędza się czasu pisząc Star Citizen zamiast SC. Komu co przyjdzie z ułamka zaoszczędzonej sekundy?), 2. Jeśli to możliwe, nie używać slangu na slangu (czyli Avenger zamiast Pingwin) 3. Jeśli to możliwe, używać prostych określeń. Czyli nie "Chciałbym większej persystencji sesji", ale "Chciałbym, żeby pewne ustawienia z rozgrywki na rozgrywkę nie były tracone, na przykład to a to". Ja wiem, że druga wersja zajmuje więcej czasu, ale jest zrozumiała, w przeciwieństwie do wersji pierwszej, która może być rozumiana na wiele sposobów, a bez kontekstu traci sens zupełnie. Bo "sesja" może być egzaminacyjna i tak dalej, a "persystencja" w ogóle nie figuruje w słowniku języka polskiego :). 4. Jeśli to możliwe, to na przykład w takich sytuacjach jak ten poradnik, wyjaśniać wszystko od zera, czyli: "Jeśli nie chcesz tracić za każdym nowym patchem ulubionych ustawień sterowania (tzw. klawiszologii), zaopatrz się w plik XML. Czym jest plik XML i jak go zdobyć? Oto najprostsze sposoby:...." i tak dalej :). Ja bardzo chętnie zastosuję się do tego poradnika. Ale nie zakładajcie wysokiej wiedzy / inteligencji / rozgarnięcia czytelnika, zakładajcie, że wie niewiele, albo nic. W ten sposób pomożecie tym, którzy wiedzą mniej. Używając skrótów myślowych zaoszczędzicie kilka sekund życia, ale stracicie okazję pomocy komuś takiemu na przykład jak ja :).
  2. Hm. Ciągle nie wiem, czym jest plik XML, ciągle nie mam pojęcia o co chodzi :). Być może poradnik ma sens, ale zdaje się, że podstawowa sprawa, ów plik XML jest kluczowy. A skoro niżej podpisany nie ma pojęcia, o co z nim chodzi, nie zrozumie reszty...
  3. "Po pobraniu pliku XML przenieś go do następującego folderu:" - niestety nie rozumiem, skąd mam pobrać plik XML, czym jest plik XML oraz skąd go wziąć :).
  4. To była przygoda jeszcze sprzed PTU :). Teraz już boję się tych misji :). Za jakiś czas opiszę też zabawną z Lyrii
  5. [Handle: Aymore] [Public Monicker: Martin Ann Drimm] [Refferal Code: STAR-KXS4-K2JC] I znowu wziąłem misję oczyszczenia jakiejś bazy z nielegalnych, agresywnych brzydali (wiecie, chodzi o zlecenia dla najemników - "mercenary"), a działo się to na planecie Hurston, zanieczyszczonej, ale klimatycznej (kto był, ten wie). Wyruszyłem z Lorville (stolicy globu) nocą i doleciałem do wskazanego miejsca, gdy pierwsze promienie porannej zorzy oświetlały wschodni widnokrąg. Baza otoczona była działkami, które mnie oczywiście ostrzelały, więc przyziemiłem poza ich zasięgiem (zawsze znajdzie się jakiś duży głaz, który zasłoni mój statek, tym razem był to Mustang, którego intensywnie testowałem) i wysiadłem celem dotarcia na miejsce na piechotę. Działka pelot nie ruszają piechociarzy. Wykonałem kilka kroków, a tu widzę, że inny gracz z tymi działkami ostro walczy. Lata tłustą krypą i kropi, że aż miło. Okej, myślę sobie, może je załatwi. Wracam do statku, startuję, ostrożnie podlatuję... Nie strzelają! Zuch. Działka spacyfikowane. Ląduję obok statku gracza (dość mocnej jednostki typu Cutlass) i tup, tup, do nawiedzonej bazy. Patrzę na wskaźnik gości do eliminacji, jest 3/8 żywych. Czyli nic dla mnie nie zostanie, bo właściciel Cutlassa już ich kroi.. Ale idę i piszę, że "Friendly approaching". Zjeżdżam windą. Szukam. W tym czasie przyszła moja Ania (żona) i zaczęła komentować, zadawać pytania i zrobiło się zabawnie, bo moja duszka potrafi mnie rozbawić, gdy o coś pyta. Wreszcie widzę gracza. Stoi, gapi się na plakat. No, nie strzelę do niego. Może poszedł siku i zostawił swoją postać? Rozglądam się, nie ma wrożków, ostrożnie podchodzę, żeby mnie idiota nie zabił (podczas jednej z poprzednich podobnych misji jeden zapaleniec ukatrupił mnie, ledwie zjechałem windą). Podchodzę. A gość się gapi na plakat, pokazuje na niego i... Gada. Dziwne. Gracze nie gadają. Ale nie dociera do mnie, że to enpec, moja inteligencja śpi. Tamten gapi się na szyld, komentuje, okej, rozglądam się, widzę trupy i wreszcie decyduję się (podżegany przez Anię), żeby "graczowi" strzelić w łeb. Podchodzę od tyłu i klasycznym strzałem w tył kasku... A tu counter pokazuje 2/8. To był enpec!!! Penetruję bazę dalej, widzę kolejnego wrożka stojącego jak debil, nieruchomo, no to trach. 1/8. I ostatni, podobnie "groźny". Co tu się stało, zastanawiam się, gdzie jest tamten gracz? Dociera do mnie, że musiał zginąć podczas czystki, a enpece po tym wszystkim zgłupieli. Zgarniam część kasy (z 7000 za kontrakt dostałem jakieś 2700, bo ubiłem 3 na 8 przeciwników), wracam windą, wychodzę na zewnątrz, widzę jego statek. Mmm, warto go zwiedzić. I szczęście - zostawił otwarty właz. Chociaż Cutlass ma jedno skrzydło urwane (pewnie od walk z wieżyczkami) i trochę dymi, chyba nadaje się do lotu. "Ukradnijmy go!", podnieca się Ania. Okej! Wchodzę przez tylny trap, żeby dojść do sterówki, a w ładowni widzę śliczny nowy łazik firmy Tumbril. Cyclone. Hej! Nie jeździłem takim! Ładuję się na siedzenie kierowcy i hulaj dusza! Wyjeżdżamy z ładowni na powierzchnię globu i robimy rodeo! Jedziemy, kluczymy między głazami, robimy slalom, kurz sypie się spod kół, wstaje słońce, pędzimy przez złotą prerię! Wreszcie zawracamy, żeby tym razem polatać Cutlassem. Dojeżdżamy, a tu ożywa jedno z działek pelot i jak nie zacznie do nas kropić! Wyskakuję z łazika i pędzę do mojego Mustanga, patrzę, jak obrywa od działka! Dobrze, że zostawiłem silnik włączony i działają osłony! Wskakuję, startuję, uciekam. Skrzydło urwane, kokpit roz<piiii>lony, lecę na jednym silniku, powoli, ale lecę, uciekłem z zasięgu dział i pyrgam ledwo ledwo do Lorville, żeby mi grata naprawili. Patrzę, a tu mija mnie potężna jednostka typu Constellation, lecąca w przeciwnym kierunku. Zapewne... Khm... Właściciel łazika i Cutlassa... Z których już pewnie nic nie zostało... A ja nic, nic nie wiem, nic nie widziałem, to w ogóle nie ja. Dolatuję do hangaru w Lorville, ale ciężko wylądować, oj ciężko, większość silników manewrowych kaputt, statek ledwo hamuje, jest trudny... Udało się, przyziemiłem. Naprawy kosztowały 40 kredytów. Przy zarobionych prawie trzech tysiącach to pikuś :). I to jest właśnie Star Citizen, o czym wiedzą ci, którzy grają. Czasami nawet najprostsza misja zmienia się w niezapomniane przeżycie. Coś fajnego wynika (niemal) zupełnie z niczego
  6. Tak :D. Teraz mi się przypomniało, jak chciałaś mi pokazać, jak się dryluje głazy i głaz się rozpuknął i mój statek wysadził i Twój statek wysadził...
  7. Pierwszy wpis musi być powiązany z tą stroną i wyjątkowo życzliwym przyjęciem, jakie zgotowała mi @Nebthtet, @Ojciec i reszta ekipy. Oczywiście damy mają pierwszeństwo, więc napiszę najpierw o Neb. Jedna z pierwszych wspólnych naszych wypraw odbyła się jej Freelancerem, a polegała na rozstawieniu czujnika... No właśnie: gdzie? Byliśmy przekonani że na powierzchni asteroidy, ale o tym za chwilę. Po raz pierwszy wtedy siedziałem w statku firmy MISC (nie pamiętam, czy był to Dur, Mis czy Max) i dech mi zaparło, gdy światło słońca przesuwało się po desce rozdzielczej, gdy silniki mruczały akompaniując muzyce i ciszy. Lecieliśmy niewiele rozmawiając, bo oboje (jak mi się zdaje), czuliśmy magię tej przecież całkiem zwyczajnej wyprawy. Magię tę wciąż odczuwam grając w Star Citizena i niech to się nie kończy. Gdy dolecieliśmy do znacznika, wyciągnęliśmy pudło z ładowni (chyba ja je wyciągnąłem) i zbliżyliśmy się do rotującej skały. Jak weterani pewnie się domyślają, zginąłem dość szybko, bo na asteroidach (w każdym razie na razie) nie da się stanąć. Obudziłem się w stacji Olisar, doleciałem do Neb swoją Aurorą i ponowiliśmy próbę. Znowu nieudaną. Nie pamiętam, ile razy ginęliśmy, ile razy ja pożegnałem się z życiem, ile (i czy) Neb, w każdym razie w pewnym momencie daliśmy za wygraną. Chociaż wyprawa była nieudana, to oczywiście zaliczam ją do udanych, bo czar wspólnego lotu i zabawnych wysiłków wrył mi się w pamięć i do dzisiaj uśmiecham się na wspomnienie. Neb potem wysłała mi fotkę rozłożonego czujnika (rozłożyła go w ładowni swojej krypy) i kształt ten skojarzył mi się z satelitą. Potem, już sam, podjąłem się znowu tej misji i przypadkiem rozłożyłem pudło jeszcze w stacji Grim Hex, przy uroczym garsonie. I znowu to skojarzenie z satelitą z rozłożonymi bateriami słonecznymi... Gdy doleciałem do wskazanego miejsca, nie było tam asteroidy i to dało mi do myślenia. Wypłynąłem w kosmos z paką, puściłem ją w próżnię i niewiele myśląc, rozłożyłem... Wtedy nagle pojawiła się informacja, że misja została zakończona sukcesem! To takie oczywiste! Czujnik od samego początku powinien był po prostu swobodnie dryfować w pustce, a nie stać na asteroidzie. Byłem tak szczęśliwy, że cyknąłem sobie fotkę, która teraz zdobi head niniejszego bloga. Można w sumie powiedzieć, że w trakcie tych dwóch wypraw zaliczyłem trzy. Nieudaną, udaną i udaną. Oby tak dalej.
  8. Marcin Przybyłek

    Z pamiętnika Star Citizena

    Screeny upamiętniające moje błędy i wypaczenia tudzież przygody niezapomniane w wiadomej grze :).
  9. Z albumu: Z pamiętnika Star Citizena

    Nie warto wychodzić ze statku podczas skoku QT. Człowiek ma tak daleko do jakiejkolwiek cywilizacji, że pozostaje mu tylko strzelić sobie w łeb.
  10. Marcin Przybyłek

    85x in Lorville

    Piękny widok! Nie wiedziałem, że boki tej budowli tak błyszczą w słońcu!
  11. Z albumu: Z pamiętnika Star Citizena

    Doświadczenia z Neb dały mi do myślenia. Wziąłem więc samotnie tę samą misję, dotargałem skrzynię w kosmos i tym razem w próżni wypuściłem ją z rąk, a potem aktywowałem. Urządzenie rozłożyło panele słoneczne i voila, misja zakończona :). Tak byłem zadowolony, że strzeliłem sobie tę słitfocię, a FOIP w kamerze uchwycił mój zawadiacki uśmiech :)
  12. Z albumu: Z pamiętnika Star Citizena

    Tak, wiem, że nas nie widać. Wybraliśmy się w pewną misję. Chodziło o rozstawienie czujnika... Byliśmy przekonani, że na asteroidzie. Dlatego się o nią dwa razy zabiłem... A Neb potem rozłożyła czujnik w swojej ładowni i przesłała mi jego fotkę...
  13. Z albumu: Z pamiętnika Star Citizena

    04.02.2019, czyli wczoraj Ojciec zabrał mnie na wycieczkę Aquilą i Reclaimerem. Oba statki zrobiły na mnie kolosalne wrażenie. Byłem na tyle wniebowzięty, że przed tym drugim zrobiliśmy sobie selfika :D
  14. Dziękuję za przywitanie :). W Star Citizena gram od... 3 tygodni? Odwiedziłem już chyba wszystkie lokacje, ale pytań mam mnóstwo i wielu rzeczy wciąż nie wiem. W zasadzie dopiero zaczynam się orientować, czego nie wiem
  15. Dopisuję się. Moje dane w Star Citizenie: Community Moniker: Martin Ann Drimm Handle: Aymore Pozdrawiam
  16. Dzień dobry, jestem tu nowy, przeczytałem, że wypada się przywitać, więc się witam :). W gry gram od zawsze, trochę piszę, trochę czytam :). O mnie tyle Deep Space
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę. Polityka prywatności