star citizen Coś z niczego
Nieudana, udana i udana
Nowość: własne tło profilu
Nowe reakcje na forum
Nowy wygląd kategorii na NewsNecie
Obcość obcych
Nowości na Game Armadzie: strona "Pomoc" i integracja z Twitch.tv
Reakcje a reputacja - jak to działa?
Kosmiczne odległości i metody ich pokonywania
Game Armada ma nowego redaktora!
Nowe FAQ: Public Test Universe
Nowa funkcjonalność forum: katalog streamerów Twitch
Nowy domyślny skin na Game Armadzie
Game Armada: "sklep" - czyli jak możecie wesprzeć nasz serwis
Nowa funkcjonalność: loterie i giveawaye
Nowa funkcjonalność: quizy
Nowa funkcjonalność: system FAQ
Nowa funkcjonalność: polecana zawartość
Nowa funkcjonalność: system opinii
Nowa funkcjonalność forum: kluby
Nowa funkcjonalność forum: reakcje
Aktualizacja regulaminu Serwisu Game Armada
-
Blogi
-
- 3
wpisy - 14
komentarzy - 4245
wyświetleń
Ostatnie wpisy
Ostatni wpis
Jak nie zobaczyłem Javelina
Pewnego razu jeden z członków polskiej organizacji Star Citizen (Ater Dracones), noszący dumny nick "Ojciec” zaproponował mi latanie jego Constellation Aquilą. Byłem oczywiście wniebowzięty, bo to statek, o którym każdy Star Citizen marzy.
Ojciec był tak hojny, że chciał, żebym latał tym luksusowym wehikułem sam, ale poprosiłem go, żeby mi towarzyszył na miejscu kopilota, by było fajniej, wiecie, tak razem polatać.
Usiadł.
Aquila jest statkiem dużym, ciężkim, porusza się z gracją, jego silniki przyjemnie mruczą. Tym razem był jeszcze cięższy, bo Ojciec załadował w niego Ursę, czyli pojazd kołowy, miał bowiem zamiar pokazać mi coś interesującego na pewnym globie, a by tam dotrzeć, trzeba najpierw dolecieć, a potem dojechać.
Lecimy więc na ten glob (chodzi oczywiście o Daymar, a owym tajemniczym miejscem był wrak jednostki typu Javelin), a ja się zachwycam wnętrzem statku, bezwładnością, z jaką się porusza i tak dalej, cykając fotkę za fotką.
Wreszcie, zorientowawszy się, że lepsze zdjęcia zrobię nie siedząc w fotelu (gdy pilotujesz, program robi fotki statku, gdy wstaniesz, strzelasz zdjęcia siebie), zaproponowałem Ojcu, by ten prowadził krypę, a sam zacząłem przechadzać się po sterówce (jest naprawdę spora) szukając najlepszego miejsca do słitfoci.
- O, już dolatujemy – oznajmił Ojciec i rzeczywiście za przednią szybą, na drżącym od gorąca piasku zaczęło majaczyć… Coś.
Ja tymczasem stanąłem obok niego i spróbowałem kucnąć, by fotka wyszła fajniej.
Khm. Jako zadeklarowany pisarz mam w myszy cztery dodatkowe klawisze, z których dwa najczęściej używane to backspace i delete. To po prostu wygodne. Pamiętałem, że do jednego z nich przypisałem kucanie, jednak nie pamiętałem, do którego. Zapomniałem jednocześnie, że backspace w tej grze to autodestrukcja.
- Zaraz będziemy – oznajmił Ojciec, gdy moje ciało osuwało się bezwładnie tuż obok jego fotela.
***
Owo ciekawe miejsce zobaczyłem dużo później, podczas kolejnej wyprawy z Ojcem. Ale to już zupełnie inna historia.
- 3
-